W piątek miałam gorszy dzień... Bolał mnie brzuch
ale to nie nowość gdyż to już trwa nieustannie 3 rok i
przyczyna jest ciągłe nieznana... Ale jak to mówią do
wszystkiego można się przyzwyczaić nawet do bólu.
Wszystko
mnie wkurzało i jakoś nic nie wychodziło.
Ćwicząc przerwałam
sobie już 3 taśmę do ćwiczeń a
i rozmowy na necie nie za bardzo mi się coś
kleiły dlatego poszłam szybko spać.
Sobota
Obudziwszy się ujrzałam piękne słońce i ucieszyłam się
bo miałam obiecany spacerek.
Poćwiczyłam
najpierw sama a potem
z Aguś choć mówiła że Jej nie będzie... Uwielbiam
jak Ona przychodzi ... Jest u mnie tak ze 2,3 a czasem 4 razy w
tyg. Zależy
Po
1 od mojego samopoczucia czasem po prostu ból wygrywa.
Po
2 Aguś też nie zawsze może a poza tym dzięki
temu że nie przychodzi codziennie to chodzi przez dłuższy
okres czasu.
No ale do rzeczy
... Po wysiłku czas na relaks w postaci wyjścia z bratem na
świeże powietrze ;D Potem już tylko zostało mi pokibicować
Polakom niestety nieskutecznie ale cóż.. I do spania;D
Niedziela
Jak każdy dzień
u mnie zaczyna się moją samodzielną gimnastyką bo
chyba można to tak nazwać... W każdym
razie mój do południowy ruch . Potem msza święta i TV kontynuując ćw.
rąk gdyż jedno drugiego nie wyklucza...A resztę dnia spędziłam
przy laptopie modyfikując mojego bloga i
stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz