wtorek, 9 grudnia 2014

Progres

Dzisiejszy post chciałabym zadedykować wszystkim tym, którzy przyczynili się i pomogli mi się dostać na turnus rehabilitacyjny w Markach.
Na pierwszym miejscu wspomnę i gorąco podziękuję mojej cioci Magdzie. Jesteś osobą, która doskonale wie co to walka o swoje zdrowie i dlatego tym bardziej doceniam to, co dla mnie zrobiłaś! Kocham Cię i bardzo, bardzo dziękuję!
Podziękowania także dla mojej kochanej, zakręconej Mamuśki, która już od dłuższego czasu walczyła o to żebym się tu pojawiła. A ponadto jest moim największym Skarbem, wsparciem, moimi rękami, nogami. Bez Ciebie nie istnieję. Dziękuję!
Niezastąpionej siostruni Klaudii, bez której tak naprawdę nie miałabym jak się tutaj dostać. Dziękuję, że wraz ze Smerfami umilałaś mi niezwykle nasze dwa pierwsze tygodnie w stolicy. Jesteś cudnym szoferem! :)
Dawidowi za wyczarowanie dla mnie wspaniałej opieki.
Klaudii i Krzysiowi za opiekę, wsparcie, pozytywne wypranie mózgu i wypełnianie każdej minuty w niezwykły i cudowny sposób, a także wprowadzenie różnych ekstremalnych elementów ;) Za wspaniałego, futrzastego terapeutę. Będę długo płakać i tęsknić za jego kochaną mordką i przytulaniem się na ziemi. Dziękuję, że tu jesteście.
Bartkowi, w sumie bez niego nie byłoby mnie tutaj w ogóle. Co jak co, ale stanąłeś na wysokości zadania i poskładałeś mnie do kupy. Nie martw się, jeszcze tutaj wrócę! :)
Dzięki Wam dostałam szansę na naprawdę dużą poprawę mojego stanu funkcjonalnego. Jak już chyba pisałam we wcześniejszym poście, przede wszystkim widzę różnicę w rękach. Są luźniejsze, mniej w nich napięcia. Czuję różnicę gdy samodzielnie jem, piszę na komputerze, a szczególnie gdy myję zęby! Prawie bym zapomniała o naprawdę ważnej kwestii - potrafię złapać koła wózka i próbuję jeździć! Co prawda w moim obecnym wózku, który jest bardzo ciężki i szeroki marnie mi to wychodzi, ale nie szkodzi, bo teraz wkładam więcej siły by wózek chociaż drgnął, ale wiem, że gdy przesiądę się na wymarzony GTM dzięki obecnej pracy, będę mogła swobodnie przejechać jakiś tam fragment.
Tak wygląda sytuacja jeżeli chodzi o rękę. Wyobraźcie sobie, że udało mi sie wyprostować palce na dworze i ubrać wszystkie palce z rękawiczki i to dosyć sprawnie. Może się wydawać że to takie drobne rzeczy, ale dla mnie są one wielkim krokiem na przód. Moim celem jest samodzielne poruszanie się na wózku i uzyskanie jak największej sprawności ręki.
Poza tym wydaje mi się, że na brzuchu powoli ukazuje się pokaźny kaloryferek, a pośladki dorównują niemal stali :) No dobra, jeszcze wiele mi do takiego efektu brakuje, ale w moim 'centrum' także czuję różnicę.  Miałam okazję kilka razy siedzieć w GTM-ie od sąsiada z zza ściany (dziękuję Paweł!), bądź podczas przymiarek i wiem, że do tego wózka będę potrzebowała naprawdę mocnych mięśni brzucha, pleców, miednicy... cale 'centrum'. No i sam wózek będzie dla mnie źródłem ciągłego treningu, bo przecież będę musiała pilnować swojej pozycji, a on wymaga ode mnie dużo pracy! Cieszę się strasznie na ten moment. Przecież rzecz, w której spędzam prawie 90% mojego czasu (pomijając spanie) musi być nie tylko dostosowana pod mój wzrost, wymiary, ale także oczywiście przyczyniać się do progresu.
Ręce były, piękny brzuch był to i warto wspomnieć słówkiem o nogach. Często podczas rehabilitacji stoję, chodzę w poręczach, balkonie, bądź nawet spróbowaliśmy jak na mnie działa bieżnia i dzięki temu mocno wzmocniły mi się nogi.
Ach! Jednym słowem jestem ZACHWYCONA, wręcz WNIEBOWZIĘTA! :) Ponad 4 tygodnie w wspaniałym miejscu z jeszcze lepszymi ludźmi i osiągnęłam tak wiele! Nie tylko na poziomie fizycznym i zdrowotnym, ale i psychicznym, społecznym, zawodowym... Czuję, że się rozwijam, mam dużo energii i motywacji, chcę! Chcę działać! Chcę czuć, że żyję i to żyję całą sobą i serduchem!
Na początku chciałam opisać dokładnie co robie podczas rehabilitacji, ale jakoś samo tak poszło raczej w kierunku moich osiągnięć i progresu jaki nastąpił. Ćwiczenia, jak to ćwiczenia. Ćwiczymy, ja się męczę, stękam i zalewam potem, później kończę i dogorywam w pokoju.
Może jutro albo innego dnia najdzie mnie w końcu natchnienie na opowiedzenie o rehabilitacji, ale daję Wam dużo zdjęć, myślę że z nich dowiecie się znacznie więcej :)

Czy tęsknię za domem? Trochę tak, ale jak tylko wrócę, rozpocznę wszelkie starania by wrócić tutaj jak najwcześniej.





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie masz za co dziękować..
Fajnie, że można przyczynić się do tego, by na Twej buzi panował uśmiech..
Pozdrawiam..
Dawid